Wiele razy mijałem się na Allegro z tymi jegomościami. Fajni brzydale, ale nie wiedziałem co to za jedni. W końcu dowiedziałem się co i jak i postanowiłem kupić te kilka figurek. Tym bardziej, że były sprzedawane w ramach aukcji charytatywnych – dochód ze sprzedaży został przekazany na pomoc Laurze. Więcej na temat możecie przeczytać TUTAJ. Aukcje na rzecz Laury znajdziecie W TYM MIEJSCU. A jeśli nie macie pomysłu na to, co zrobić z 1% podatku, to może już go znaleźliście (pomysł, nie procent). Tym bardziej, że dobrowolne odstąpienie tych pieniędzy na rzecz państwa to jak przekazanie pieniędzy superłotrowi pokroju Doktora Dooma.
Ok, wróćmy do naszych pokrak. Oto przedstawiciele Monster Wrestlers in My Pocket!
Monster Wrestlers in My Pocket to „odprysk” bardzo popularnej swego czasu serii Monster in My Pocket, o której mam nadzieję napisać kiedyś więcej (gra na Pegasusa była u nas dość popularna – często grano w jej przeróbkę, mianowicie Batman & Flash). Czterdziestu pięciu siłaczy z twardej gumy, na dodatek pokolorowanych! Sprzedawano je w opakowaniach różnej wielkości. Niektóre modele promowały sieć restauracji White Castle, niektóre były dostępne tylko w pudełkach płatków Kellog’s Frosties. Produkt firmowany przez Matchbox (w produkcję zaangażowane były jeszcze Vivid Imaginations oraz Corinthian Marketing) przeznaczony był na rynek brytyjski. Ogólnie rzecz biorąc są to jedni z przodków zabawek typu Gormitti.
Zdjęcie przedstawia część kolekcji. Pochodzi z bloga Little Weirdos poświęconego różnym małym wynalazkom przemysłu zabawkarskiego.
Ukazał się też komiks, album z naklejkami, akcesoria (podium, puchar), specjalne karty a same potwory objęte są systemem punktacji od 0 do 100 punktów. Cuda na kiju, chyba bym się posikał z wrażenia gdybym dostał taki zestaw w wieku siedmiu czy ośmiu lat. Komiks po prostu MUSZĘ mieć, jestem ciekawy jakie historyjki wymyślili producenci
Spis wszystkich potworów znajdziecie NA TEJ STRONIE.
Poznajcie zawodników, których udało mi się kupić. Wygląda na to, że wszyscy pochodzą z sortu „przydzielonego” do płatków śniadaniowych!
Jak zauważył jeden z autorów Monster in My Pocket Wiki, niektóre postaci nie były wcale potworami, tylko umięśnionymi ludźmi. Brad faktycznie wygląda prawie jak człowiek.
Cross Bones
Czy mi się zdaje, czy to szczękoczułki?
Mane Man
Wygląda jak maskotka Millwall.
Mane Man
W tle Thing z kolekcji figurek Marvela. Żeby uświadomić wam skalę, w jakiej wykonani zostali potworni zapaśnicy.
Shark Bite
Nie wiem czemu, Rekini Gryz(?) nie wzbudził we mnie takiej sympatii, jak jego koledzy.
Iron Mighty
Kolejny prawie człowiek w kolekcji. Ma nawet więcej palców u nóg od Brada!
Siła złego na jednego
Nawet Thing nie pomoże. Duszenie, dźwignie, mma panowie, MMA!