Autor: Marcin Zimakowski | Ilustracja: Ethan Mongin
Dzieje Dreadnoków nie są tak nieskomplikowane, jak przedstawia je strona yojoe.com. W rok po ukazaniu się na rynku kameleona Zartana, na półkach znalazło się trzech jego nowych towarzyszy, tworzących gang motocyklowy na usługach najpotężniejszej organizacji terrorystycznej świata. Zacznijmy od tego, że Dreadnoki w zamysłach Hasbro miały być… bandą człekokształtnych misiów! Według jednego z twórców marki, Larry’ego Hamy, włodarze zabawkowego potentata byli zachwyceni gwiezdnowojennymi Ewokami i postanowili wykorzystać ich popularność wśród dzieci do nabicia własnej kabzy. Zaraz zaraz… Joes strzelający do przytulanek!?
Przy takich pomysłach Cobra La wydawała sie pasować do świata G.I.Joe jak ulał! Hama musiał powiedzieć stanowczo „NIE”, a jednocześnie zaproponował by Dreadnoków-misie zastąpić Dreadnokami-motocyklowym gangiem. Tematem bardzo wówczas w Ameryce popularnym. I tak też się stało.
Debiut grupy miał miejsce w 25. numerze komiksu, z czerwca 1984. Datę podaję nie bez powodu, albowiem z czterech występujących w nim bikerów tylko jeden – Zartan, stał się figurką właśnie w tym roku. Pozostali – Buzzer, Ripper i Torch trafili do blistrów w 1985. Jako, że komiks zasadniczo miał być tylko reklamą ludzików, nasuwa się pytanie: skąd ta czasowa nieprawidłowość. Czy trójkę Dreadnoków wydano z rocznym poślizgiem, czy też może ponownie wykorzystano postacie stworzone przez samego Hamę na potrzeby fabuły komiksu, jak to np było z Baronową. Ale mniejsza już o to.
Zartana i jego rodzeństwo przedstawiłem już wcześniej TUTAJ, dziś zajmiemy się pozostałą częścią szajki.
Buzzer – blondyn z długą końską kitą, był zawsze najbardziej wyróżniającym się spośród „szeregowych” członków. Uzbrojony w piłę tarczową, siekierę i kanister z benzyną nieraz napsuł sporo krwi Joesom, np. gdy ciężko zranił psa Mutta – Junkyarda. Zapisał także jedną z najmroczniejszych kart na łamach uniwersum – ponosi odpowiedzialność za los Candy, Soft Mastera i kalectwo Billy’ego.
Ripper – wyposażony w plecak przypominający silnik, karabin z wielkim bagnetem (osobiście jeden z moich ulubionych) i coś co fandom nazywa „Szczękami Życia” – urządzenie wykorzystywane przez ratowników do wyciągania ludzi uwięzionych np. w samochodach, tu chyba skrzyżowane z młotem pneumatycznym. Torch zaś to naczelny podpalacz – śmigał tam i z powrotem z miotaczem płomieni i butlą na plecach. Ich pseudonimy pasują więc jak ulał do ulubionej dla danego osobnika broni.
Od tej „tradycji” odbiega nieco Monkeywrench. Dokoptowany do gangu w 1986 roku, jak pokazuje wersja kreskówkowa, wręcz zwycięzca „castingu” na nowego członka. W przeciwieństwie do reszty występuje już bez plecaczka, a jedynie z karabinem na harpuny. Wszyscy za to w zawadiackich przeciwsłonecznych okularach, wszyscy nienagannie nieogoleni i w niezbyt zadbanych szatach (zwróćcie też uwagę na kolor ich spodni).
Wszyscy zakochani w donutach, lemoniadzie, a w chwilach wolnych od rozróby wypoczywający na własnej stacji benzynowej oferującej kradzioną benzynę oczywiście. No i szalona jazda na MOTOCYKLACH. NIEODŁĄCZNY element życia każdego członka MOTOCYKLOWEGO gangu. NIEODŁĄCZNY element każdego komiksu i kreskówki w których występowali. Trochę dziwne więc, że nikt nie wpadł na to, by wyposażyć w nie i zabawki. Cztery jednakowe Harleye to może trochę za dużo, ale gdyby je tak odpowiednio zróżnicować stanowiłyby nie lada atrakcję. Faktem jest, że jeden w końcu się ukazał. Trzykołowy, na pięć pojazdów wypuszczonych z herbem Dreadnoków.
To taka mała uwaga, w razie gdyby ktoś miał zamiar produkować linię o rycerzach i kowbojach i pozbawić ich koni. Niemniej, cała linia bardzo udana. Figurki i arty fajnie zaprojektowane i całkiem zabawowo-genne.
P.S. Dopiero po napisaniu tego tekstu zdałem sobie sprawę, że być może pewną pozostałością po Dreadnokach-misiach są stworzenia, które w kreskówce Sunbow zaatakowały członków G.I.Joe w przestrzeni kosmicznej. Występują tam razem z… Dreadnokami-motocyklistami! Obejrzyjcie Revenge of Cobra. Polecam!
Pamiętam jak włączając pierwszy odcinek serii Sunbow myślałem, że to jakaś pomyłka widząc te miśki, bo przecież czegoś takiego nie ma w uniwersum.